Las

Wchodząc w głąb lasu przystanęłam na chwilę, by ściągnąć buty, które niezgrabnie wepchnęłam zaraz do torebki. Po rozejrzeniu się dookoła i upewnieniu, że nikt nie patrzy, przykucnęłam też na moment, podwinęłam sukienkę i szybkim ruchem dłoni zsunęłam z siebie delikatne, niebieskie majteczki. Te wylądowały na najbliższym krzewie. Pomyślałam, że nie będę ich już potrzebować, a w myśli, że ktoś być może znajdzie je i dotknie, było coś podniecającego.

Wyprostowałam się i pomaszerowałam przed siebie wytartą, piaszczystą ścieżką. Cieszyłam się uczuciem wiatru wkradającego się pod sukienkę w przestrzeń między drobnymi pośladkami i całą resztę. Lubiłam ten las. Urządzałam sobie takie spacery w niemal każdą sobotę. Bywałam w nim od lat, to zdecydowanie moje ulubione miejsce spotkań. Znajduje się na odludziu i nie ma tu zazwyczaj żywej duszy. Kiedy miałam siedemnaście lat przychodziłam tutaj z takim chłopcem z miasta, dużo spacerowaliśmy i wylegiwaliśmy się na pobliskiej polanie. Chłopiec miał lat dziewiętnaście i bardzo dużego penisa - tak dużego, że większość dziewczyn rzucała go, bo sprawiał im duży ból. Było mi go trochę szkoda, dlatego często kładłam się z nim na trawie pod kocem - on ściągał tylko spodnie, ja rozpinałam sukienkę, aby mógł brać moje piersi w dłonie, ściągałam majtki do kolan i pozwalałam mu majstrować nim przy mojej cipce i tyłku ile tylko chciał. Brał go w dłoń i wpychał we mnie, a ja często chwytałam jego biodra i przyciągałam go do siebie, dosłownie nabijając się na jego kutasa jak na pal. Był naprawdę duży, często bywałam obtarta, ale sprawiało mi to przyjemność. Zawsze mnie przepraszał i był bardzo zestresowany - czasem spuszczał się już po dwóch ruchach, ale pracowaliśmy nad tym. A kiedy w końcu udało mu się zanurzyć do połowy w moim tyłku, był wniebowzięty i chciał mnie niemal nosić na rękach. Potem wyprowadził się i ożenił. Żona jest bardzo pobożna i podejrzewam, że modli się bardzo głośno za każdym razem, gdy ją posuwa.

Tymczasem szłam przed siebie i zatrzymałam się pod bardzo starym drzewem o gigantycznych korzeniach wyrastających z ziemi. Jego kora była gruba i chropowata. Spojrzałam w górę i ledwo dojrzałam jego szczyt. Od tych wspominek zrobiło mi się ciepło między nogami. Oparłam się o drzewo, przyciskając pośladki mocno do pnia. Kilkanaście metrów ode mnie znajdowała się dosyć szeroka ścieżka, po której mogłyby przejeżdżać samochody. Pośladkami ukrytymi pod sukienką kilka razy potarłam o pień. Spojrzałam w dół, pomiędzy nogi i - jak na ironię - przebiegał między nimi ogromny, wybujały korzeń drzewa. Uruchomiło to moją wyobraźnię w bardzo dziwny sposób. Rozpięłam trzy dodatkowe górne guziki sukienki i zaczęłam jedną ręką dotykać piersi. Druga masowała moje udo. Z tego wszystkiego zapomniałam nawet upewnić się, czy w pobliżu nikogo nie ma. Po chwili pomyślałam, że jestem głupia. Zgarnęłam torebkę z ziemi i miałam ruszać dalej, gdy zatrzymał mnie męski głos przecinający ciszę.

- No no! A zaczynało być tak fajnie. Już prawie mi stawał.

Popatrzyłam w lewo. W moim kierunku, od strony ścieżki, szło trzech mężczyzn. Na oko mieli około trzydziestu lat, cała trójka dosyć wysoka, o szerokich barkach i ciemnych, elegancko wystrzyżonych włosach. Jeden z nich był znacząco niższy od reszty, wszyscy mieli na sobie luźne koszule. Poczułam się nieco sparaliżowana, ale coś we mnie drgnęło i nie chciałam uciekać. Być może moja zboczona ciekawość. Po chwili wszyscy stali na przeciwko mnie. Wymieniliśmy spojrzenia. Patrzyli na mnie niemal ze zdziwieniem i zachwytem jednocześnie. Jeden z nich, o mocno zarysowanej szczęce, stojący po środku, był bardzo pewny siebie.

- Podnieca cię to, szukasz obserwatorów, co? Porób tak jeszcze trochę, tylko sukienkę daj wyżej.

Nie spuszczając z niego wzroku, dłonią przesunęłam po udzie, jednocześnie unosząc materiał sukienki w górę i ukazując fragment gołej cipki. Jeden z mężczyzn, świadomie lub nie, pogładził się po kroczu.

- Nie ma majtek. Goła różowiutka cipka. Chyba czekałaś na nas, co? Zawsze gotowa do zerżnięcia. Zrobisz wszystko, co ci powiem?

Nic nie odpowiedziałam.

- Pójdziesz z nami do samochodu, co? - rzucił niższy - Mam tam coś fajnego.

Jak zaczarowana, pokiwałam tylko głową i podeszłam do nich. Trochę się obawiałam, ale jednocześnie pulsowało mi między nogami. Byli przystojni i dobrze zbudowani, a ja dawno nie miałam w sobie mężczyzny. Ci patrzyli teraz po sobie kompletnie podnieceni, jakby dostali w ręce nową zabawkę. W pewnym sensie tak było. Poszliśmy razem szeroką ścieżką, jeden z nich - póki co milczący - położył mi rękę na plecach w asekuranckim geście. Jakby bał się, że ucieknę. Jego przyjaciel idący obok dokładnie lustrował mnie wzrokiem, a w pewnym momencie złapał jedną dłonią moją pierś, po czym zsunął ją i ścisnął mój pośladek, żeby za moment chwycić moją dłoń i - rozejrzawszy się - położył ją na swoim kroczu i dał mi dotknąć.

- Fajne cycuszki. Zaraz sobie wszystko dokładnie obejrzymy.

Po przejściu jakiegoś pół kilometra doszliśmy do auta. Było duże i - na oko - bardzo drogie. Faceci pewnie byli dyrektorami jakiejś dużej firmy, albo czymś w tym stylu. To by tłumaczyło pewność siebie.

- Otwórz bagażnik i weź sznur, jest gdzieś tam - rzucił do milczącego ten, który pierwszy się odezwał i spojrzał na mnie. - A ty szybko do auta, bo zaraz nie wyrobię.

Usłyszałam dźwięk zamykanego bagażnika. Facet niósł w dłoni kawał sznura. Serce podskoczyło mi do gardła, ale ciekawość nie dawała za wygraną. Usiadłam w samochodzie pomiędzy milczącym o dosyć okrągłej twarzy i szerokim nosie (miał bardzo specyficzną twarz, trochę egzotyczną, jeszcze nigdy takiej nie spotkałam) a niższym mężczyzną. Był trochę przy kości, ale poważna twarz o orlim nosie dodawała mu elegancji.

- Dotykajcie sobie, ale ma jeszcze zostać w sukience.

"Przewodnik stada", jak go w duszy nazwałam, usiadł za kierownicą i odpalił samochód. Siedząc złączyłam uda, ale szeroka dłoń niższego rozwarła je jednym ruchem. Drugą pogładził mnie po włosach. Był nadzwyczaj delikatny i miał łagodny głos.

- Odważna jesteś. Nie jesteś przytłoczona?

Pokręciłam przecząco głową. Siedząc bokiem do mnie przesunął mnie na fotelu samochodu i przyciągnął do siebie, głowę opierając na swoim ramieniu. Okrężnymi ruchami masował moje piersi i od czasu do czasu pociągał za brodawki, drażniąc je. Były małe i niemal gubiły się w jego dłoniach. Jechaliśmy w głąb lasu. Drugi podwinął moją sukienkę aż po brzuch i rozchylił moje nogi. Wsunął we mnie palca i poruszał nim trochę.

- Jest tak mokra, że mogłoby ją przerżnąć całe wojsko - odezwał się po raz pierwszy milczący.

- Wystarczymy jej, dużo ostatnio trenowałem, mam kondycję.

Obaj zaśmiali się. Samochód zatrzymał się. Spojrzałam przez szybę, byliśmy na kompletnym odludziu.

- Ściągaj sukienkę i wyjdź z samochodu. - rzucił kierowca.

W tym momencie poczułam się trochę zestresowana, ale lekko trzęsącą się dłonią rozpięłam guziki sukienki i zdjęłam ją z siebie. Spadła na posadzkę auta. Cała trójka patrzyła na mnie, na moje drobne piersi przykryte teraz długimi brązowymi włosami, szczupłe blade uda, płaski brzuch i goluteńką cipkę z wyraźnie zarysowaną łechtaczką i tylko drobną kępką ciemnych włosów pozostawionych na wzgórku. Mężczyźni wysiedli z auta, a ja za nimi. Pod stopami poczułam kujący żwir. Dookoła były tylko drzewa, ale po dokładnym przyjrzeniu się dostrzegłam też elegancki domek działkowy ukryty pomiędzy nimi. Chyba jedyny w okolicy. Pewnie należał do któregoś z nich.

"Przewodnik" pogładził się po czarnych włosach, po czym westchnął i podszedł do mnie. Gestem pokazał, abym wyciągnęła ręce przed siebie i tak też zrobiłam. W dłoniach trzymał długi kawałek sznura, który wcześniej wyciągnął z bagażnika. Z kieszeni spodni wyjął scyzoryk i przeciął go na pół. Jeden kawałek mocno zawiązał na mojej prawej dłoni, drugi na lewej. Potem - trzymając końcówki w jednej ręce - drugą wsadził między moje uda i gwałtownie wsunął we mnie trzy palce. Szybkimi, lekko bolesnymi ruchami poruszał nimi we mnie, jakby chciał sprawdzić, czy jestem wąska i na ile. Po chwili wyciągnął je, dał mi mocnego klapsa w pośladki i popchnął, żebym szła przed siebie. Jego towarzysze patrzyli na to i dłońmi masowali swoje krocza.

Weszliśmy między drzewa i szliśmy tylko kawałek. Ten, który mnie związał, zatrzymał się i oglądał drzewa, szukając najwyraźniej dwóch stojących w miarę blisko siebie. Szybko je znalazł, z pomocą kolegów przywiązali do nich końce sznurków, zaczepiając o wystające gałęzie tak, że moje ręce zawisły bezwładnie nad moją głową, rozpostarte pomiędzy jednym a drugim pniem. Byłam zupełnie bezbronna. Po chwili wpadli na pomysł, że świetnie byłoby zrobić to samego z moimi nogami. Jeden z nich szybko udał się do samochodu po kolejny kawałek sznura i chwilę później stałam tam z zupełnie rozwartymi rękami i udami. Mogli zrobić ze mną wszystko. W ciszy pościągali spodnie, ale stali z tyłu, więc nie mogłam ich zobaczyć.

- Rozwiążemy cię na koniec, żebyś nam obciągnęła na klęczkach.

Jeden z nich podszedł do mnie od tyłu i przycisnął mnie do siebie. Poczułam go między pośladkami, był nabrzmiały i twardy. Rękami jeszcze bardziej rozwarł moje uda, a jego kolega podszedł do mnie od przodu i ukląkł. Dłonią dał mi porządnego klapsa w sam środek cipki, aż zrobiła się czerwona, a potem wylizał mnie. Szybko i zwinnie. Trzeci stał obok i masturbował się. Byli dobrze wyposażeni i gotowi, sterczący. Zmieniając się, zerżnęli mnie każdy po kolei, aż pot spływał mi z czoła. Mój tyłek, uda i cycki były całe czerwone od ściskania i napierania. Kiedy najbardziej milczący wchodził we mnie od przodu szybkimi, posuwistymi ruchami, jego pewny siebie kolega objął mnie za biodra i wsunął się między moje drobne pośladki. Jakiś czas później każdy po kolei rżnął mnie w tyłek, a ciepła sperma spływała spomiędzy pośladków na moje uda. Po którymś razie zaczęłam błagać o chwilę przerwy. Uda mi się trzęsły. Rozwiązali mnie i ściągnęli na ziemię.

- Trzeba było nie pokazywać nam cipki. Poddajesz się? - zapytał czarnowłosy.

Położyłam się na trawie na brzuchu, nieco zdrętwiałą ręką sięgnęłam pomiędzy nogi i zaczęłam pieścić łechtaczkę, starając się wydobyć z siebie kolejną falę soków. Spojrzałam na nich, oddychali ciężko, w dłoniach ściskając i masując swoje kutasy. Rozwarłam kolana i wypięłam pośladki nieco w górę. Któryś podszedł do mnie i znowu rozchylił je gorącymi palcami.

Zgłosić opowiadanie