Orgazm i zapach

Walczyliśmy zaciekle na improwizowanym ringu o powierzchni materaca przykrytego narzutą, dawno zmiętą i przesiąkniętą piżmowym zapachem naszych naładowanych feromonami potów i mojej mokrej cipki. Pchnął mnie kolejny raz, powoli i głęboko. Osunęłam się z krawędzi w przepaść. Mózg wyświetlał mi przed oczami bliżej nieokreślone euforyczne wizje w jaskrawych kolorach (może to były jednorożce?), ośrodek nagrody w mózgu dostał zwarcia, policzki piekły od nabiegającej krwi, a wszystko od łechtaczki po sam koniec pochwy prawie parzyło. Moje ciało chyba postanowiło samo ugasić ten pożar, bo poczułam strumień soków spływających mi po udach i kapiących pod nami. Plecy miałam zroszone potem, na twarzy rozmazany makijaż (połowa została pewnie na poduszce). Co sekundę przechodził przeze mnie dreszcz przyjemności oddalający wszystkie zmartwienia, bóle i cierpienia tego świata.

Opadłam powoli dotykając podbrzuszem mokrej plamy, którą sama zrobiłam. Jeszcze chwilę leżał na mnie, pocałował w szyję, powoli się wysunął i ułożył obok. Patrzył z lekkim rozbawieniem na moją zaczerwienioną twarz i słuchał mimowolnego śmiechu. Często śmiałam się po orgazmie, tak odreagowywałam nagły skok dopaminy. Chwilę później przytulałam się i zamykałam oczy skupiając się na zapachu, dźwiękach i odczuciach dłoni przesuwających się po cudzym ciele.

To naprawdę zabawne, jak bardzo wrażenia z innych zmysłów niż wzrok mogą wpłynąć na postrzeganie drugiej osoby. Wygląd nigdy nie miał dla mnie aż takiego znaczenia, facet z wizualiami pięć na dziesięć już miał u mnie szanse. Wszystko zależało od kilku innych cech: intelektu, zapachu i głosu. W tej właśnie kolejności. Lubiłam spotykać się z mężczyznami, dzięki którym mogłam poznać inne postrzeganie świata, dowiedzieć się rzeczy wcześniej mi nieznanych, stoczyć mimowolny pojedynek sarkastycznych dowcipów i podbijać wszelkiego typu aluzje. Tak, trzeba mieć priorytety.

Pamiętam, jak bardzo zdziwiło mnie, na ile przywiązuję się do cudzego zapachu. I że wszyscy mężczyźni - i kobiety - z którymi łączyło mnie coś więcej niż przyjaźń mają wspólną nutę zapachową. Taką ciepłą, kojarzy mi się z gorzką czekoladą i przyprawami korzennymi. Możesz silić się nie wiadomo jak na intelektualne rozgrywki i powłóczyste spojrzenia spod firany rzęs (tudzież napinanie sześciopaku pod trochę zbyt obcisłą koszulką), ale jeśli nos zareaguje negatywnie - wszystko na nic. Biologii się nie oszuka.

Tak sobie przynajmniej powtarzam, kiedy mam ochotę zjeść tosty w łóżku z pięknie pachnącymi ludźmi, idealnie

- parą. Oblizywać sobie z nimi nawzajem palce upaprane w serze i pomidorach. Scałowywać ketchup w kącikach ust i pić kawę z jednego wielkiego kubka, a potem wziąć wspólny prysznic i nie móc z niego wyjść, bo ciągle gdzieś komuś trzeba coś namydlić albo spłukać.

Zgłosić opowiadanie