Randka z gwałtem analnym w tle
Było miło, zwyczajnie. Była zwykła, standardowa kolacja i całus na dobranoc. Dobra, trochę więcej niż całus. Ślinienie się, ocieranie językami i macanie. Ale nic poza tym. Było późno, była zmęczona po podróży, po prostu chciała zniknąć w swoim pokoju i zawinąć się w kołdrę.
Ale zatrzymał ją. Już w zasadzie odchodził, już zamknęła drzwi do sypialni, zrzuciła z siebie buty, koszulkę odwiesiła na krzesło, nieco niedbale – ale przynajmniej nie rzuciła jej na podłogę. Usłyszała pukanie, ale on nie czekał na odpowiedź, po prostu wszedł do środka i uśmiechnął się na jej widok.
- Zazwyczaj, jak się puka, to się jeszcze czeka na pozwolenie – mówi mu nieco poirytowana, ale nie zakrywa się, nie ma sensu. Zresztą, nie zdążyłaby nawet, bo on dopada do niej szybko.
- Zamknij się – mówi i popycha ją bezceremonialnie na ścianę. Jego palce obłapiają jej ciało, nie reaguje na protesty.
- Kurwa, opanuj się, kutasie – mówi rozzłoszczona, ale w zamian on tylko uderza ją w twarz. Dotyka jej piersi, bioder, a potem odwraca tyłem do siebie. Chłód bijący od ściany, na którą ją pchnął, jest kojący, uspokajający – w przeciwieństwie do ciepłego oddechu mężczyzny na jej karku, gdy brutalnie rozprawia się z zapięciem jej biustonosza.
- Świetnie, rozerwij mi jeszcze biustonosz – mówi poważnie zirytowana, bo przecież to drogi stanik, nie tak łatwo znaleźć coś taniego na to pieprzone 85H. Ale on tylko znowu każe jej się zamknąć, zrzuca stanik na podłogę i zaciska palce na jej dużych, mlecznobiałych piesiach. Dziewczyna czuje na swoich pośladkach jego wzwód, gdy chłopak napiera na nią od tyłu.
Znowu ją odwraca, jeszcze brutalniej i nieostrożnym, bolesnym aż ruchem rozpina jej szorty. Sam już zdążył pozbyć się swojej koszulki.
- Rozepnij mi spodnie – mówi, chwytając ją lekko za gardło. Na tyle delikatnie, by się nie wyrwała – bo wtedy poczuje ból, ale wystarczająco, by utrudnić jej zadanie. Bawi się jej kosztem.
- Odpierdol się – mówi mu, bo przecież jest odważna, uparta i złośliwa. Jasne, mogłaby iść z nim do łóżka, ale jest już zmęczona, nie ma siły się w to bawić. Mimo wszystko nie używa ustalonego kilka dni wcześniej hasła bezpieczeństwa. Woli być mu po prostu wrzodem na tyłku.
Ale jemu nie podoba się jej sprzeciw, nie podoba mu się ta wulgarność. Miała być uległą suką, więc zaciska dłoń na jej gardle, blokuje dostęp powietrza, a ją to przeraża. Widzi to w jej oczach i puszcza, pozwalając jej nabrać głęboki wdech, ale w tym samym momencie spluwa jej prosto w twarz.
- Rób co mówię, głupia cipo – warczy, a ona już grzecznie rozpina najpierw pasek, a potem kolejne guziki w jego dżinsach. Duszenie ją przeraża. Z drugiej jednak strony strach jest czymś, co ją cholernie podnieca. Oboje widocznie są nienormalni. Puszcza jej szyję, za to łapie teraz za włosy i mocnym ruchem ściąga w dół.
- Ssij, szmato – mówi, ale ona nie zsuwa jego spodni, nie otwiera ust, więc policzkuje ją. Nieco mocniej niż zamierzał na początku, jego ręka opada na piegowatą buźkę, zostawiając lekko różowy ślad. Podoba mu się. Unosi rękę i widzi, że dziewczyna stara się odsunąć. To znak, że boi się kolejnego uderzenia, kolejnej fali bólu. A to podoba mu się jeszcze bardziej. Więc uderza drugi raz. Zsuwa teraz nieco dżinsy i bokserki, chwyta ją mocno za policzki, by otworzyć jej usta, po czym wpycha się pomiędzy jej czerwone wargi.
Rżnie ją prosto w usta, ociera się raz o wewnętrzną, a raz o zewnętrzną stronę jej policzków. Jest dobrą suką, po prostu potrzebuje nieco dyscypliny. Próbuje protestować, próbuje się wyrwać, ale trzyma jej włosy przy samej głowie i każdy ruch, każda próba ucieczki powoduje nieznośny ból, więc może jedynie przed nim klęczeć z otwartymi ustami i liczyć na to, że da jej spokój. Ale nie da jej spokoju. Ociera się o jej twarz, sprawiając, że jest teraz cała mokra. Brudna, śliczna suka.
- Czy pozwoliłem ci zamknąć usta? – warczy, widząc, że je zamknęła i uderza ją kolejny raz w twarz, a gdy ona szybko się reflektuje, wpycha kutasa bardzo głęboko w jej gardło, widzi, że ją to boli, widzi, że się dusi i jej błagalny wzrok sprawia, że ma ochotę trochę jej ulżyć – ale wyciąga penisa zaledwie na ułamek sekundy, by znowu dopchnąć go do samego końca. Ona przecież tak ładnie się dławi, tak ładnie błaga o powietrze.
- Dobra suka, dobra – chwali ją, nadal jednak dusząc. Gdy widzi, że jest czerwona w końcu jej odpuszcza. Śmieje się, widząc, ze pociąga nosem. Prawie go osmarkała i chłopak uważa to za zajebiście zabawne. Zabawne i podniecające. Przed chwilą była taka niewinna i słodka, a on ma teraz moc niszczenia – nie ma tej uroczej dziewczyny, klęczy teraz przed nim spocona, opluta, załzawiona. Podoba mu się rozmyty tusz do rzęs na jej policzkach. Może z nią zrobić wszystko, jest silniejszy, a ona będzie musiała to zrobić. Może ją wyzywać, upokarzać, a ciągle ma nad nią władzę, którą przecież sama mu oddała.
- Brudna, śmierdząca szmata – komentuje i pociąga jej włosy do góry tak, że ona nie ma innego wyjścia jak się podnieść. Popycha ją na łóżko.
Ruda kuli się, stara okryć kołdrą, ale to nie ma sensu. Bo on wszystko już wcześniej przygotował. Sięga pod łóżko i wyciąga długi sznurek, który schował tu jeszcze dzisiaj. Bo wszystko szło dobrze z planem.
- Nie udawaj takiej ofiary losu – mówi, słysząc, że ona pociąga nosem. W jakiś sposób złości go to. Miała być twarda, miała być rasową suką, a ona niemalże się marze jak pierwsza lepsza dziewica. Chociaż i tak był zadowolony, że nie krzyczy. Gdyby krzyczała musiałby ją zakneblować, a całkiem podobało mu się uczucie jej ciepłego, miękkiego języka.
- Chodź tutaj, głupia cipo.
Spogląda z góry na to jak posłusznie podchodzi do niego na czworaka. Popycha ją na plecy, a potem przywiązuje jej ręce do wezgłowia łóżka, jedną, drugą, a potem jeszcze przeciąga sznur dookoła jej szyi. Wydaje się niebezpieczne – i takie ma być. Jeśli będzie chciała się wyrwać – zacznie się dusić. Więc nie będzie miała innego wyjścia jak leżeć grzecznie i znosić jego „hołd”. Bądź co bądź, teraz chciał ją czcić, teraz chciał sprawić jej przyjemność.
Wsunął w nią trzy palce, bez słowa, bez przygotowania – ale nie było z tym żadnego problemu, była idealnie mokra.
- Tobie się to podoba, co? – rzuca kpiąco i patrzy na nią z niesamowitym rozbawieniem. – Typowa suka, nie ważne kto, nie ważne gdzie, byle żeby cię wyjebał, tak?
Uderza otwartą dłonią w jej pierś – jeden raz, drugi, trzeci. Sprawia jej ból.
- Nie musisz udawać takiej trudnej do zdobycia – śmieje się z jej bezradności, z jej upokorzenia, ale zaraz poważnieje.
- Rozchyl nogi – rozkazuje, a ona robi to, co jej kazał. Wie już, że nie ma sensu protestować, bo i tak zrobi z nią co zechce. Wykonując jego polecenia przynajmniej uniknie bólu. A przynajmniej może się tak łudzić, bo miała wrażenie, że jego ręka, którą wsadził w nią już po nadgarstek zaraz ją rozerwie.
- No nie myśl, że jesteś taka ciaśniutka, nieźle masz rozepchaną tą pizdę – zakpił i wyciągnął z niej rękę, całą mokrą i lepką od jej soków, które właśnie wytarł w jej cycki.
Złapał za jej nogi, które boleśnie przyparł do reszty jej ciała tak, że teraz eksponowała przed nim swoje dziurki. Jej łechtaczka była boleśnie nabrzmiała, a wejście do jej pochwy delikatnie pulsowało z podniecenia. I jeszcze odbyt… ta dziurka, na razie była nienaruszona, chociaż spływające z cipki soki zdążyły ją już pięknie nawilżyć. Wsadził jednak kutasa w pochwę, poruszał się chwilę tak głęboko, że miała wrażenie, że przebije go na wylot.
- Załóż gumkę – oprzytomniała.
- Może i mam dużego, ale twoja pizda i tak jest dla mnie za luźna.
Wyszedł z niej, pochylił się nad jej kroczem, rozchylił jej dupkę dwoma palcami i splunął do środka, a potem wszedł w nią jednym szybkim ruchem, tak mocnym, że wrzasnęła z bólu. Teraz już była pewna, że jego wielki penis rozerwie ją na strzępy. Nie na to się umawiali! Miało nie być analu! Wrzeszczała błagalnie, żeby przestał, ale nie obchodziły go jej prośby. Poza tym czuł, że ona tego pragnie. Jej odbyt mocno zaciskał się na penisie i chociaż łzy płynęły z jej oczu, jej cipka dalej była soczyście wilgotna.
Darła się dalej, więc uderzył ją w twarz tak mocno, że na mokrym policzku został czerwony ślad. Potem uderzył jeszcze i jeszcze. Uderzał i rżnął, uderzał i rżnął, nie przestawał nawet jak jej wrzaski przycichły i jedynie szlochała cicho. Szlochała i pojękiwała. A jednak. To go nakręciło:
- O widzisz, suko, jednak lubisz być tak rżnięta. A kłamałaś, że nie dajesz się ruchać w dupsko – dyszał. - Gdybyś naprawdę nie chciała, wystarczyłoby jedno słowo…
Była to prawda. Od przerwy dzieliły ją tylko cztery litery – głośno wypowiedziane „stop”. A jednak nie zaprotestowała ostatecznie. Znosiła ból, dawała mu się wykorzystać do swoich granic, bo czerpała z tego jakąś chorą przyjemność. Cierpienie jakie jej sprawiał pobudzało ją. A on widząc to chwycił ze stolika nocnego różowy wibrator o pokaźnych rozmiarach i bez problemu wsadził go w jej cipkę. Zawyła, nie był pewien czy z przyjemności, czy bólu, ale dalej nie przerwał. Jebał ją teraz w obydwie dziury i czuł po fali zalewającej ją wilgoci, że jest blisko.
Jej mięśnie zaczęły mocno zaciskać się i na nim, i na wibratorze. Czując jak ruda dochodzi, on znacząco przyspieszył. Docisnął jej nogi tak mocno, że miała je już przy brodzie, a on sam chyba nigdy nie był tak głęboko w kobiecie. Krzyczała z przyjemności. Orgazm wymieszany z bólem. A jego to nakręciło jeszcze mocniej. Spuścił się w jej tyłek.
Wyszedł z niej i patrzył jak jej ciało bardzo powoli się uspokaja. Jak sperma wypływa z jej mocno rozszerzonego jeszcze odbytu, jak skurcze jej pochwy wypychają ciągle pracujący wibrator. Uśmiechnął się pod nosem i przytrzymał zabawkę.
- Błagam, dość już – wyjęczała, ale i tak jej nie słuchał. Patrzył jak jej ciało zmusza się do kolejnego orgazmu, a potem jeszcze kolejnego. Gdyby jej pochwa mogła krzyczeć to błagałaby o to by przestał. Ale Ruda nie miała już siły – leżała z szeroko rozłożonymi nogami, spocona, opluta, zaspermiona, targana resztkami przedłużającego się, wielokrotnego orgazmu. Odpuścił. Odłożył zabawkę i poklepał ją w obolałą, oblepioną i nabrzmiałą cipkę.
- Prześpij cię, jeszcze użyję twoich dziur – powiedział i wyszedł, zostawiając ją związaną i bezbronną.
Nowe sprzedające
Polecamy


