Runda pierwsza - na kolanach do nieba

-Nie ważne - powiedziałam, ściągając skąpe stringi ze swojego wyrobionego tyłka - możesz mnie wyruchać.

Zrobił to posłusznie, mimo że chwilę wcześniej się pokłóciliśmy. Seks po kłótni smakuje najlepiej, wtedy jestem jeszcze bardziej napalona, a moje soczki aż ciekną ze mnie strumieniami.

Między nogami czuję jak bardzo mam mokro, ale nie mogłam czuć tego zbyt długo, bo nagle między nimi znalazł się ON.

-Goto... - przerwał w połowie, nie dokończył. Wszedł we mnie cały, od razu po same jądra, nie zostawiając na mnie ani krzty szacunku do samej siebie. Czułam się jak zwykła dziwka, ale uwielbiałam to. Poczucie bycia bezwartościową, ale za to perfekcyjnie wyruchaną.

Zaczęłam jęczeć, moje paznokcie zaczęły się łamać jeden po drugim, kiedy wbijałam je naprzemian w koc, a to jego plecy. Z każdym kolejnym ruchem robił to mocniej, jego biodra uderzały o moje w zawrotnym tempie, zaczął rozmazywać mi się obraz w oczach.

-Zaraz... - szepnęłam zmęczonym głosem, mój orgazm zawsze przychodził szybko, ale z przytupem.

Czułam, jak moja pochwa zaczyna się rozszerzać i zwężać, co chwilę, naprzemian tak dosadnie, że czułam każdą jedną żyłę, która pulsuje na jego kutasie. Nie umiałam mu odmawiać i za każdym razem kończyłam z nogami, które były jak wata i posiniaczonym, czerwonym tyłkiem od mocnych klapsów. Uwielbiałam kiedy brał mnie od tyłu na pieska, ale i tak najlepszą pozycją jak dla mnie było siedzenie na nim kucając, skacząc po jego chuju jak wariatka.

Był moim kochankiem, dobrym kolegą poznanym w kawiarni, swojego męża zdradzałam z nim od dłuższego czasu, chociaż przez dobre kilka tygodni nie potrafiłam zapamiętać, czy ma na imię Kuba czy Kamil. Dopiero kiedy zaczęliśmy ze sobą sypiać zapamiętałam raz na zawsze, że ma na imię Kuba. Krzyczałam to imię nie raz w nocy, aż najprawdopodobniej sąsiedzi mieli dość, ale jebać to. Najpewniej sami by się dołączyli, gdyby tylko mogli.

- Moja kolej - powiedziałam, kiedy osiągnęłam szczyt.

Mocno zadyszana, z ciarkami na całym ciele i trzęsącymi się nogami podeszłam do szafki, z której wzięłam gumkę do włosów, a następnie na kolanach przyczołgałam się do niego. Związałam włosy w kitkę, a mój wzrok zawędrował najpierw na jego penisa, a później prosto w jego oczy.

- Zrób to, bo zaraz oszaleje - wydukał przez zęby. Wiedziałam, że to uwielbia, dlatego tak to przeciągałam, żeby doprowadzić go do szału.

Wzięłam do ust jego penisa, wcześniej plując jednak na rękę, którą chwilę później masowałam już to, co u niego najwspanialsze.

Wiedziałam, że muszę robić to powoli, ale zdecydowanie, wystawiać język na brode, żeby weszło jak najgłębiej. Nie ważne, że krztusiłam się wtedy jego długością, a moja ślina prawie że litrami wylewała się z mojej buzi. Oczy mi łzawiły, ale nie przestawałam, ruchy dłonią zaczynały być coraz silniejsze i szybsze. Żeby doprowadzić do go szału musiałam ściskać mocno, a chwilę później puszczać jego przyrodzenie. Kiedy trzymałam mocno bez przerwy wiedział, że niedługo będzie jego pora na dojście.

Tak się stało dopiero kilkanaście minut później, bo wcześniej nie mogłam sobie odpuścić, robienie mu loda jest najwspanialszą z tych wszystkich rzeczy, które razem robimy.

Ścisnęłam mocno w dłoni jego kutasa i zaczęłam ruszać głową na samej główce. Chowając sprawnie zęby sprawiłam, że ustami doprowadziłam go do nieba. Poczułam, jak moje usta od środka uzupełnia sperma, lejąc się kącikami ust.

Odsunęłam się i grzecznie wszystko połknęłam, zlizując jeszcze to, co zostało wokół ust, a palcem zebrałam to, co znalazło się na policzku. Wylizałam palec dokładnie i puściłam mu oczko.

Widziałam, że jest zmęczony, ale nadal od wewnątrz płonie. Chce drugą rundę.

- Teraz ja zajmę się Tobą - powiedział podnosząc się z łóżka, łapiąc mnie w ręce i rzucając na pościel - mój język sprawi, że odpłyniesz bardziej, niż ja

Tak właśnie wyglądają nasze potajemne spotkania. Pora na rundę drugą.

Zgłosić opowiadanie