Spacery w parku

Co się dzieje, jak napalona kobieta idzie do parku

Noc

Szeroka aleja w parku słabo oświetlona latarniami

Idę nią ubrana jedynie w szpilki, płaszcz kończący się za pośladkami i obrożę

Zgodnie z Twoim życzeniem mam w sobie plug i jajeczko

Nie czuję się bezpiecznie idąc tak sama, ale wiem, że jesteś gdzieś blisko i pilnujesz mnie

Rozglądam się nerwowo dookoła, nigdzie Cię nie widzę, przerażenie rośnie z każdym oddechem

Na końcu alejki widzę idącego w moją stronę mężczyznę

Wiem, że to nie Ty i czuję się zdezorientowana i bezradna

Miałam na Ciebie tutaj czekać, ale strach bierze górę

Odwracam się i wracam skąd przyszłam

Po dwóch krokach czuję, że jajeczko wibruje

Jesteś gdzieś tuż tuż

Kręcę się wkoło i szukam Cię wzrokiem

Siedzisz na ławce w bocznej aleje i patrzysz na mnie

Podchodzę szczęśliwa, rzucam się na kolana i przytyłam do Twoich nóg

Głaszczesz mnie delikatnie po głowie dając moment na uspokojenie się

Gdy zaczynam się odprężać chwytasz mnie za włosy i ciągniesz w górę

Staję przed Tobą wyprostowana z szeroko rozstawionymi nogami

Czekam na Twój ruch i czuję coraz większe podniecenie

Po chwili wstajesz, zapinasz smycz i prowadzisz wgłąb parku

Stawiasz przodem do drzewa, zdejmujesz płaszcz i zakładasz knebel

Kręcę tyłkiem i jęczę cicho

Zapinasz klamerki na sutkach i na łechtaczce

Zaczynam się trząść pod wpływem tylu sprzecznych emocji

Podchodzisz, gryziesz mnie w szyję i ciągniesz za klamerki

Wypycham biodra do tyłu, ale odchodzisz

Próbuję się cofnąć i dopiąć swego jednak przytrzymujesz mnie

Czekam na Twój ruch

I nagle czuję uderzenie

Za moment kolejne, a potem jeszcze następne

Po chwili przestaję liczyć razy, odpływam i nie liczy się to, gdzie jesteśmy i to, że stoję naga w parku

Czekam na kolejne uderzenia i dostaję je

Czuję jak palą mnie pośladki i że nie wytrzymam więcej

Przestajesz

Podchodzisz do mnie, zdejmujesz knebel, odwracasz mnie i obejmujesz

Jestem szczęśliwa

Ściskasz obite pośladki

Boli

Po tych uderzeniach będą jutro siniaki

Ale nie dziś, dziś możemy się cieszyć pięknymi poziomymi liniami

Nieznośna trzcinka, ale jak jej nie kochać za te ślady?

Zgłosić opowiadanie