Starszy mężczyzna

Ile my się już znamy? Pamiętam cię od zawsze, od kiedy zjawiałeś się u nas w domu pod nieobecność ojca, oferując swoją pomoc w różnego rodzaju problemach technicznych. Mając jakieś dziesięć lat, patrzyłam z podziwem na to, jak pewnie działasz naprawiając komputer i zawsze rozwiązujesz usterki, nawet jeśli trwa to godzinami. Jesteś cierpliwy, nie poddajesz się zbyt szybko. Podziwiam cię za to.

Dzieli nas ponad 30 lat, mama każe mi mówić do ciebie "wujku", chociaż jest to dosyć niezręczne. Nigdy nie patrzyłam na ciebie przez pryzmat członka rodziny, w końcu nie jesteśmy spokrewnieni. Muszę przyznać, iż dobrze się trzymasz jak na swój wiek, za każdym razem ubrany w jasne koszule i jeansy, ogolony, nawet paznokcie masz czyste i schludnie przycięte. Siwe włosy dodają ci charakteru.

Lata mijały, a ty nadal byłeś obecny w moim życiu. Poszłam na studia, ty pomogłeś mi w przeprowadzce, zaczęłam pracę, ty przypominałeś mi o zmianie oleju w samochodzie i mówiłeś, że zawsze mogę się do ciebie odezwać. Przyjemna była myśl o tym, że jesteś taki stały, pewny, na wyciągnięcie ręki. I kiedy widywaliśmy się, za każdym razem unosiło się między nami napięcie. Czy ty też je czułeś?

Któregoś letniego wieczoru postanowiliśmy się spotkać, chociaż raz bez konkretnego powodu, bezinteresownie. Tak po prostu, na wino. W końcu prawie nic o sobie nie wiemy, mimo tak długiego stażu znajomości. Dziwne, nie sądzisz?

Zapukałeś do moich drzwi z butelką wytrawnego Pinot Noir, nie zdjąłeś butów jak zwykle. Lekko się stresowałam przed twoim przyjściem, nie wiedziałam w co się ubrać, po kilku próbach postanowiłam założyć zwiewną koszulkę i spódniczkę, za oknem było niezwykle duszno. Przejęłam od ciebie trunek, sprawnie operując trybuszonem rozlałam alkohol do kieliszków. Ty rozsiadłeś się w tym czasie na kanapie i stwierdziłeś, że świat już cię trochę przytłacza szybkością swoich zmian. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym usiadłam w fotelu obok. Nasza rozmowa toczyła się płynnie, z minuty na minutę otwieraliśmy się coraz bardziej i krępowaliśmy coraz mniej.

Po chwili ciszy, spojrzałam na ciebie i odezwałam się niepewnie.

- Wiesz, zawsze się zastanawiałam, czemu tak inteligentny i fantastyczny mężczyzna jak ty, chce się zadawać z dwudziestoparoletnią panną, która nie wie prawie nic o życiu. Co ty z tego masz? - zmrużyłam oczy, obserwując twoją reakcję. Zaśmiałeś się cicho i pokręciłeś głową.

- Hm, to zabawne, że tak na to patrzysz. Ciężko mi uwierzyć, że nie dostrzegasz tego, jak wspaniałą i wyjątkową kobietą jesteś. Mógłbym się założyć, że każdy facet w moim wieku chciałby otrzymywać tyle atencji od kogoś takiego, jak ty. Poza tym, za każdym razem jak cię widzę, to stajesz się coraz piękniejsza. Naprawdę, uwierz. Jestem szczęściarzem, cholernym szczęściarzem.

Twoje słowa wywołały u mnie natychmiastowe zaczerwienienie policzków, przygryzłam wargę. Nie odpowiedziałam ci na to, siedzieliśmy w zamyśleniu przez parę sekund. Była już prawie północ, zerknąłeś na zegarek i stwierdziłeś, że musisz już lecieć. Podniosłeś się i skierowałeś w kierunku drzwi. Zaskoczona i lekko pijana również wstałam, obserwując jak zakładasz kurtkę poczułam ukłucie w sercu na myśl o kolejnej samotnej nocy.

- Może... Chciałbyś zostać? Mogłabym cię jutro odwieźć. - nieśmiało zaproponowałam patrząc w podłogę. Odwróciłeś się w moją stronę i westchnąłeś. Zrobiło mi się głupio, że w ogóle przyszło mi to do głowy, przecież masz żonę, która na pewno na ciebie czeka - Przepraszam, to było nie na miejscu, wybacz - wycofałam się zażenowana swoim zachowaniem.

- Lauro, gdybym został, prawdopodobnie zrobiłbym coś, czego oboje byśmy później żałowali. Jesteś dla mnie zbyt ważna, żebym był gotów ryzykować. Chociaż musisz wiedzieć, że działasz na mnie jak nikt inny - mówiąc to, patrzyłeś mi prosto w oczy. Podszedłeś bliżej, żeby mnie przytulić na pożegnanie, a ja zacisnęłam ramiona wokół twojej klatki piersiowej i nie miałam zamiaru cię puścić. Przesunąłeś swoją dłonią po moich plecach, co sprowokowało miłe dreszcze. Zaciągnęłam się wonią twoich perfum połączonych z zapachem świeżego prania. Nagle uderzyła mnie nieodparta potrzeba zdjęcia z ciebie tych wszystkich zbędnych ubrań.

Nawet nie wiem kiedy, wylądowaliśmy w sypialni, zatopieni w swoich ustach. Przyparłeś mnie do ściany i odwracając do siebie plecami ostrożnie uniosłeś mi bluzkę i rozpiąłeś stanik. Oderwałeś się na chwilę, żeby nasycić się widokiem moich piersi. Ja za to nie miałam zamiaru zmarnować ani jednej sekundy twojej obecności, więc pospiesznie zajęłam się paskiem twoich spodni. Poczułam jak twardy już jesteś. Przełknęłam ślinę.

Słyszałam twój przyspieszony oddech nad sobą, wiedziałam, że jest ci dobrze. Myśl o twojej przyjemności spowodowała we mnie pulsowanie. Nie chciałeś dojść mi w ustach, więc przerwałeś po chwili, dzięki czemu zobaczyłam go w całej okazałości, mimo słabego światła. Podniosłam się z kolan, a ty bez trudu uniosłeś moje ciało, a następnie delikatnie położyłeś je na łóżku. Czułam się przy tobie bezpieczna i chciałam ci się oddać cała, chciałam żebyś mnie wziął.

- Czy na pewno tego chcesz? - spytałeś się szeptem leżąc obok, już całkowicie nagi.

- Chcę - zapewniłam bez cienia wątpliwości. Moja zgoda chyba cię rozbudziła, nie zadając więcej zbędnych pytań poprowadziłeś swoje ręce na moje biodra i sprawnie zsunąłeś mi bieliznę. Byłam dokładnie ogolona i bardzo wilgotna. Wyraźnie ci się to spodobało, bo zmysłowo mruknąłeś dotykając mojej łechtaczki. Robiłeś to zaskakująco dobrze, więc zamknęłam oczy i pozwoliłam się rozluźnić wszystkim mięśniom. Wino nadal nieintensywnie zaburzało poczucie czasu i przestrzeni. W pewnym momencie przerwałeś i rzuciłeś, że idziesz po prezerwatywę.

- Nie musisz, biorę tabletki - zapewniłam cię łapiąc twój nadgarstek. Ostatnią rzeczą, jakiej wtedy chciałam, to żebyś ode mnie odszedł. Wróciłeś.

Położyłeś się na mnie i zacząłeś całować moją szyję i obojczyki, a ja patrzyłam na ciebie i starałam się upewnić, że nie to nie jest sen. Twój język zataczał nieregularne kształty wokół moich sutków, potem brzucha i coraz niższych partii skóry. Jęknęłam głośno, nie mogąc już opanować podniecenia. Kiedy byłeś już między moimi nogami zalała mnie fala gorąca, która sprawiła, że mimowolnie uniosłam się tak, iż mogłeś złapać moje pośladki i przyciągnąć do siebie jeszcze bliżej. Czułam, że nie wytrzymam już zbyt długo twoich pieszczot, więc wkrótce potem cofnęłam się układając się w poduszkach prawie na siedząco. Spojrzałam na twoją mokrą twarz na której malował się szelmowski uśmiech. Wróciliśmy do pocałunków, dostrzegłam, że twój penis nadal stoi nabrzmiały w pełnej erekcji. Nie mogłam już dłużej czekać.

- Wejdź we mnie, proszę - błagalnym tonem szepnęłam ci do ucha. Zaraz potem ująłeś go w dłoni i przesuwałeś nim po moich wargach sromowych w górę i w dół. Myślałam w tamtym momencie, że oszaleję, odchyliłam głowę do tyłu, a paznokcie wbiłam bezwiednie w twoje plecy. I wtedy we mnie wszedłeś. Nagle poczułam jak przyjemnie wypełniasz mnie od środka, jakbyś był dla mnie stworzony. Zacząłeś poruszać się powoli i stopniowo przyspieszałeś pchnięcia. Coraz mocniej i intensywniej. Moje jęki zmieniły się w krzyk, łóżko pod nami kołysało się równo z naszymi ciałami.

Kiedy już byłam bliska orgazmu, ty niespodziewanie wyjąłeś swoje przyrodzenie i poprosiłeś, żebym obróciła się na brzuch, co posłusznie wykonałam. Rozchyliłeś mi nogi i ponownie się we mnie znalazłeś. Teraz już nie starałeś się być subtelny. Wchodziłeś we mnie gwałtownie, przez co moja pupa obijała się o ciebie wydając dźwięk przypominający klaskanie. Złapałeś moje długie brązowe loki i pociągałeś je w rytmie pchnięć. Robiłeś to tak obłędnie, miałeś zdecydowanie duże doświadczenie w tych kwestiach. I nagle wydałeś z siebie głośny jęk, przytrzymałeś mnie mocno, a moją pochwę zalała fala twojej ciepłej spermy. Wtedy poczułam jak rozpływa się we mnie orgazm. Nasz wspólny. To było nieziemskie, nigdy wcześniej nie doszłam z kimś w tym samym momencie. To był bez wątpienia najlepszy seks w moim życiu.

Zgłosić opowiadanie