Świąteczny spontan

Okres przedświąteczny, a raczej świąteczna gorączka związana z kupowaniem prezentów. Szał zakupów. Po powrocie do rodzinnego miasta nieco inaczej planowałam obrót spraw, ale cóż.

Wychodząc z jednego sklepu, zauważyłam brata chłopaka, z którym się kiedyś spotykałam. Nic nie myśląc zadzwoniłam do tego chłopaka i choć nasze drogi się rozeszły, rozmowa bardzo się kleiła. W końcu zaproponowałam kawę i powiedziałam, gdzie jestem. Na śmierć zapomniałam, że większość o tej porze pracuje. Okazało się jednak, że bardzo się ucieszył. Wciąż mieszkał w tym samym mieście. Szymon bez chwili wahania zwolnił się z pracy i podjechał pod ciąg sklepów. Rozpoznałam go bez problemu, bo wcale się nie zmienił. Ja też wyglądałam podobnie - może poza faktem, że byłam dużo bardziej śmiała. Szybko mnie zauważył i otworzył drzwi, zapraszając do środka. Zaczęliśmy wspominać stare czasy i stwierdziliśmy, że wcale nie mamy ochoty na kawę. Zjechaliśmy na pobocze. W zaledwie kilka sekund jego usta przylgnęły do moich. Na zewnątrz padał śnieg, który nadawał tej absurdalnej sytuacji nieco świątecznego klimatu. Czułam się naprawdę dziwnie, ale i bezpiecznie. W naszych pocałunkach nie było żadnej finezji. Robiliśmy to bardzo niechlujnie i łapczywie, jednocześnie odgarniałam stringi ręką, a on wpychał we mnie palce raz za razem. Czułam jego dłonie na cyckach, a potem znów pomiędzy nogami. Uwielbiałam tak szalone tempo. Byłam cholernie mokra i nie przerywałam mu nawet, gdy starałam się wymacać dłonią uchwyt rozkładający fotel. Udało się - z trudem, ale udało mi się rozłożyć go jeszcze przed orgazmem. Jednocześnie w tym samym momencie rozłożyłam nogi tak szeroko, że lewą szpilkę oparłam praktycznie o deskę rozdzielczą. Raz jeszcze odgarnęłam stringi i pozwoliłam mu zmienić pozycję.

Kilka sekund później był już we mnie. Pieprzył mnie jak szmatę, co zresztą bardzo lubiłam. Wpatrywałam się w szybę, w mijających nas kierowców. W takich momentach obawiam się, że coś pójdzie nie tak. Bywa, że strach przed nakryciem przez nieodpowiednie osoby jest większy niż przyjemność, którą odczuwam. Tym razem jednak nie musiałam się o to martwić. Jego kutas wypełniał mnie po brzegi - nie narzekałam, jeśli wiecie, co mam na myśli. Szymon miał spory sprzęt, naprawdę spory, obwód wręcz niesamowity.

Kilka minut ostrego ruchania na przednim siedzeniu i było mi już tak przyjemnie, że zupełnie przestałam się przejmować. Co z tego, że ktoś może nas nakryć? Jakoś się dogadamy. Nie myślałam o tym zupełnie. Dowodem na to był fakt, że ostatecznie zmieniliśmy pozycję. Usiadłam mu na kolanach i upewniłam się, że jego twardy kutas też ma wygodnie. Czasem lubiłam poszaleć w pozycji na jeźdźca. Miałam wtedy absolutną kontrolę, a jestem na tyle temperamentna, że przynajmniej w ten sposób mam gwarantowane ostre rżnięcie.

Po dobrych kilku minutach, zaczęłam szczytować po raz drugi lub trzeci. Straciłam rachubę i zrobiło mi się trochę słabo. Adam też był cholernie napalony. Zdążył już spuścić mi się na brzuszek, a mimo to dalej był twardy - kompletny ku.wa obłęd. Zwykle faceci muszą chwilę odczekać. Uznałam to za komplement, ale czułam, że opuszczają mnie siły.

Dałam mu buziaka w usta i postanowiłam cyknąć sobie z nim zdjęcie i opuściłam spódniczkę na dupę. Z kieszeni wyciągnęłam gumkę i związałam włosy, po czym pochyliłam się nad nim i zaczęłam obciągać. Zapytał czy mnie odwieźć - skinęłam głową.

Wróciliśmy na swoje miejsca, by mógł nawrócić. Droga powrotna zajęła nam jakieś 20 minut. Ssałam go przez cały ten czas i ostatecznie Szymon doszedł. Pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę furtki.

Zgłosić opowiadanie