Tresura kundla

Witajcie słudzy, chciałam się z wami podzielić opowiadaniem o dominacji, które napisałam już jakiś czas temu. Miłej zabawy. Wasza Księżniczka. 👸🏼💞:

Siad! - rozkazuje Pani, łapiąc za włosy swojego sługę i sprowadzając go na dół. On opada posłusznie.

Właścicielka bez ceregieli pozbawia się majtek, lekko się schylając i wciąż opierając się o głowę szmaconego psa. Przykłada mu bieliznę do skurwiałych nozdrzy.

-Delektuj się - nakazuje z niebezpiecznym błyskiem w oku.

Sługa wsuwa twarz między pośladki i powoli smakuje jej tyłek. Ona ponownie łapie go za włosy i szarpie głowę do tyłu.

-Pozwoliłam? na razie masz przed ryjem majtki, w które masz się wwąchać i powiedzieć mi, jak bardzo lubisz ten zapach. Zapach swojej Pani - skarciła go niezadowolonym tonem. I ciosem w prawy policzek.

On zaciągnął się zapachem majtek i orzekł:

-Jest wspaniały, Pani.

Pani uśmiecha się, jakby zadowolona. Jednak wciąż agresywna.

-Teraz możesz zacząć pracę językiem, mój uległy piesku - przytyka mu do twarzy pośladki, szepcząc słodkim tonem.

Zachęcony, wsuwa język i delektuje się smakiem jej tyłka. Wylizuje go dokładnie wokół.

-Wystaw język i wsuń do środka - trzyma go za włosy z zamiarem posuwania się za pomocą jego twarzy - tylko do końca.

On posłusznie wsuwa język najdalej jak umie. Księżniczka targa jego głową w przód i tył.

-Teraz przydadzą się Twoje dłonie.

On nic nie mówiąc, z powodu języka w jej tyłku, wyciąga swoje dłonie w jej stronę.

-Język zostanie, ale palcami możesz dowolnie zając się cipką - głaszcze go po głowie i unosi jedną nogę, kładąc ją na jakimś meblu w pobliżu, by dać mu większe pole do popisu. Uległy odruchowo masuje jej cipkę zaczynając powoli i stopniowo przyspieszając.

-Wsuwasz palce, czy masujesz łechtaczkę? Wiesz, że możesz to połączyć? - pyta kpiąco.

-Łechtaczkę - odpowiada, nie zorientowawszy się o jej cynicznym tonie.

-Życzę sobie też palców - oznajmia, znużona Księżniczka.

Sługa, jakby nieśmiało, wkłada leciutko palce i powoli ją nimi posuwa.

-Języka nie pozwoliłam Ci wyjąć - syczy, niezadowolona.

Lekko ośmielony mimowolnym drżeniem jej ud, wsuwa z powrotem język i kontynuuje pieprzenie jej z obu stron.

-Tak, Pani? - pyta, wyjmując na chwilę język i czując z siebie wyraźną satysfakcję. Porusza powoli palcami drugiej dłoni, zaczynając masować łechtaczkę.

-Nie za wolno, suko? - pyta wciąż nie w pełni usatysfakcjonowana.

Natychmiast przyspiesza.

-A co tam, na dole? - wskazuje wzrokiem w dół.

-Hm, trochę uwiera.

-Jak dojdę, to się może nim zajmę. - Pani składa obietnicę pełnym pogardy tonem.

-Dobrze - przyspiesza jeszcze bardziej, choć widać, że jest już u kresu sił.

-Coś mało w Tobie entuzjazmu.

Ona jęczy przeciągle, czując, że jest blisko. Kundel przyspiesza bardziej i wpycha język najgłębiej, jak może.

W tym momencie jej mięśnie się zaciskają, a ciało wygina się w łuk na kilka sekund.

-Bardzo ładnie Ci poszło... - szepcze po chwili, opadając na jego poziom, poziom zimnej i brudnej podłogi.

-Tak? Czyli zadowolona? - pyta, bojąc się jej reakcji.

-Wyjątkowo tak.

-Bardzo mnie to cieszy. Więc czego sobie Pani życzy jeszcze?

-A na co miałby ochotę mój grzeczny sługa? - ponosi się i siada na łóżku.

-Co tylko sobie Księżniczka zażyczy.

-Mam też ochotę na rżnięcie, ale jeszcze nie teraz... - zamyśla się na chwilę - no tak, mieliśmy także zaliczyć strapona.

-Och, racja. - mierzy ją wzrokiem z iście grobowym entuzjazmem - więc co ma zrobić Twój sługa?

-Najpierw zlizać wszystkie soczki spomiędzy moich ud, a potem już ja się Tobą zajmę - rozchyla uda i zaprasza go kiwając palcem. On na czworaka przyczołguje się do niej, gładzi jej uda i wylizuje je dokładnie, po chwili przechodząc na wilgotne jeszcze krocze.

-Starczy. - przerywa mu ten moment zapomnienia - mamy strapon, który wchodzi i we mnie, i w Ciebie.

-Ja takiego nie posiadam - uległy odzywa się niepotrzebnie i znów obrywa z liścia.

-Wskakuj na łóżko. Ja posiadam. - Pani zaciera ręce i sięga do sypialnianej półki. Uległy wchodzi, wciąż w pozycji czworonożnej, na materac i na nim siada. Kątem oka obserwuje, jak jego właścicielka wyjmuje uprząż razem ze sterczącym po obu stronach dildosem z szuflady.

-Podoba Ci się? - pyta, nie czekając na odpowiedź - Tak? To pomóż mi go zapiąć.

Krystian przysuwa się i wkłada jedną stronę dildo między jej nogi, a następnie zapina uprząż.

-Och... Odważny jesteś. - mówi mile zaskoczona nagle zatopionym w niej podłużnym kształtem i wyjątkowo gładzi go po głowie. - a teraz pójdziesz po lubrykant do łazienki. Na czworaka, jak taki z Ciebie kozak - przysiada na krawędzi łóżka i wpatruje się w Kundla wyczekująco.

-Nie mam obroży że smyczą. Nie pójdę - oponuje kulący się na podłodze.

-A potrzebujesz jej, żeby się słuchać? - warczy Właścicielka.

-Mhhhmmm... - kiwa głową z podstępnym uśmieszkiem.

-Za pyskowanie będzie więcej uderzeń biczem. Lepiej się zastanów - nie wytrzymuje Pani, wstaje i znów uderza go w twarz. Przebiega po niej grymas bólu.

-Ale ja tylko proszę - zwraca swój wzrok na podłogę Uległy, jednak wciąż nie ustępuje. Właścicielka krzyżuje ręce i wpatruje się w niego z dezaprobatą.

-O co? - cedzi przez zęby. - Kundlu. - dodaje z pogardą.

-O obróżkę - odpowiada, jakby zwątpiony.

-Zapnę Ci ją bardzo ciasno w takim razie. Jeśli tak tego pragniesz - wzrusza ramionami i idzie w kierunku szafy. Przez twarzy Dominy przebiega dreszcz, kiedy rusza obutymi w wysokie obcasy nogami, z wciąż tkwiącym między nimi silikonowym kształtem. - Będę za nią ciągnąć, nie zapomnij.

-Dobrze. - Krystian unosi lekko głowę, kiedy ona przychyla się, by zapiąć mu metalową obrożę. Do końca wieczoru ona będzie uwierać go boleśnie w jabłko Adama. Uległy przełknął ślinę. - Dziękuję.

-A teraz idź po ten pieprzony lubrykant - domina opiera się o komodę i przygląda się w jaki sposób jej nakaz zostanie wykonany. Cała jej osoba drwi z całej tej sytuacji. - Przynieś w zębach.

Pies idzie na czworaka. Po chwili starań łapie go w zęby i powoli wraca.

-I co, było tak trudno? - pyta go, kiedy jeszcze ma opakowanie w buzi - Dobrze, zapraszam na łóżko i wypinaj dupę. Mam wobec niej spore plany.

-Było trudno - wykrztusza, kiedy wreszcie wyjmuje mu balast z buzi. Wchodzi następnie na łóżko, dalej na czworaka, i wypina swoją chętną dupę mocno do góry. Właścicielka strzela go otwartą dłonią w lewy pośladek.

-Zatem będzie jeszcze trudniej, moja męska dziwko - przysiada koło niego, znów czując w sobie mocne otarcie i mimowolnie zagryza wargę.

-Jak to? - dochodzi ją jego głupie pytanie.

-Tak to. - uderza w drugi pośladek, do pary. Uległy przyjmuje to z sykiem bólu, Pani go nie oszczędza.

-Lubisz to, psie? - pyta, kiedy sunie palcem po jego szparze, od niechcenia zahaczając o dziurkę. Druga ręką wciąż uderza.

-Kocham, moja pani - cicho pojękuje swoim na co dzień czystym, basowym głosem.

-Jak bardzo Ci stoi? - nagle wsuwa do dupy środkowy palec i łapie drugą dłonią, mocno ściskając pośladek.

-Och, tak! - wypina się mocniej, nie zwracając uwagi na pytanie Pani. Ona w odpowiedzi marszczy groźnie brwi.

-Chcesz, żeby Pani Cię wyjebała? - pyta wprost, a do środkowego palca dołącza wskazujący i rozpychają się razem na wszystkie strony w środku. Kundel zaciska zęby z chwilowego bólu.

-T-tak - jego głos łamie się.

Domina wsuwa swoją stronę strapona w siebie do końca, jakby od dawna na to czekała, wylewa trochę lubrykantu na jego stronę, a resztę rozsmarowuje po dziurze. Powoli, ale stanowczo na nią napiera, oburącz chwyta go gdzieś w okolicy bioder.

-Boli! - jęczy, jednak nie z samej katorgi, którą wmawia sobie, że doświadcza. Spina wszystkie mięśnie i chwyta mocno dłońmi pościel.

-Jeszcze nie weszłam, histeryku. Jak będziesz się spinał to będzie bolało bardziej - poucza go, kontynuując napieranie. Wylewa dodatkowo więcej lubrykantu, przez co dildos dosłownie się ślizga.

-Jak mam się rozluźnić jak boli? - jęczy i oddycha nierówno. Ona odsuwa się od niego na chwilę.

-Nie zaufasz Pani?

-Ufam, ale po prostu boli... - nie dokańcza, mając na końcu języka, że oprócz bólu czuje coś jeszcze. Uśmiecha się nieznacznie pod nosem.

-Rozluźnij się. Nie dla strapona. Dla mnie - przejeżdża mu bladą dłonią po czerwonym od uderzeń pośladku. On, mimo wszystko, rozluźnia się powoli i uspokaja, choć nie ochładza się jego żądza. Pani w tym czasie masuje sobie palcami łechtaczkę i patrzy z pobłażaniem na psa.

-Chcesz, żeby Pani było dobrze, prawda? - pyta czule.

-Tak. Bardzo - odpowiada odruchowo.

Domina nabiera jeszcze więcej lubrykantu, rozprowadza go po silikonowym przyjacielu i po swoich palcach. Jak gdyby nigdy nic wsuwa mu dwa, kiedy nie jest na to przygotowany i nie zdąża napiąć mięśni.

-Teraz nie ma prawa boleć - orzeka, uśmiechając się drapieżnie.

Zgłosić opowiadanie